O TYCH, KTÓRZY NIE ZAŁAPALI SIĘ NA POKŁAD BIBLIJNEJ ARKI.
Między niemal pięcioma miliardami dolarów a niecałą studolarówką jest dosyć spora różnica. Poznanie pierwszej sekwencji genomu człowieka kosztowało ludzkość – w przeliczeniu na aktualną wartość waluty – 4,8 miliarda dolarów amerykańskich. Dzisiaj, jeśli masz ochotę poznać swój genom, wystarczy inwestycja rzędu stu dolarów. Sekwencjonowaniem DNA zajmuje się w międzyczasie bardzo wiele firm na całym świecie. Według publikacji Genetic Engineering & Biotechnology News z kwietnia 2019, najlepiej zarabiająca spośród nich (Illumina) wypracowała w 2018 roku przychody przekraczające 3 miliardy dolarów amerykańskich. Przychody za (mniej więcej) 2018 rok, tylko dziesięciu najlepszych firm według tego zestawienia, to blisko 5 miliardów USD (*1). Inwestycja ze środków publicznych w projekt poznania ludzkiego genomu – Human Genome Project (*2) – nakręca więc w błyskawicznym tempie rozwój przedsiębiorczości. Gra nie toczy się oczywiście wyłącznie o wiedzę, w jakiej kolejności ułożone są wszystkie pary zasad naszego genomu, ale o to, jakie z tej wiedzy wyciągniemy wnioski dla współczesnego oraz przyszłego losu człowieka. Czy poznane fakty pozwolą udoskonalić nasze zachowania oraz usprawnić medycynę i farmację? W jakim stopniu pozwolą przeciwdziałać pandemiom, w jakim zakresie dostarczą nowego paliwa do lepszego zrozumienia związku człowieka z przyrodą? To wszystko zaczęło się dopiero chwilę temu. Odpowiedzi na tak wiele trudnych pytań znajdziemy zapewne dopiero za jakiś czas. Jednak Human Genom Project (HGP), który zajął nam zaledwie kilkanaście lat, już dzisiaj przyniósł człowiekowi niezwykle wiele odkryć i korzyści. Dostarczył również dowodów na to, że możemy próbować dosięgnąć znacznie wyższych gwiazd. Czymś na miarę naszych aktualnych ambicji i potrzeb, byłoby na przykład poznanie genomów wielu innych żyjących na naszej planecie gatunków. Taka porcja zupełnie nowych faktów, przesunęłaby naszą wiedzę i świadomość na zupełnie nowy poziom. Rozpocznijmy zatem nową przygodę.
Zapoczątkowany w ubiegłym roku Earth BioGenom Project (EBP) (*3), postawił niezwykle wysoką poprzeczkę przed światem nauki. W budżecie porównywalnym do projektu genomu ludzkiego, zamierzamy tym razem sporządzić mapę materiału genetycznego wszystkich znanych obecnie nauce organizmów eukariotycznych. Eukarionty to organizmy, których komórki wyposażone są w jądro komórkowe. W praktyce są to więc wszystkie organizmy, za wyjątkiem bakterii i archeonów. Całkowitą liczbę zaliczanych do eukariontów gatunków szacuje się na poziomie dziesięciu do piętnastu milionów. Do tej pory poznaliśmy jednak około półtora miliona. To właśnie nimi ma zająć się projekt EBP. Jak szacują twórcy projektu, zsekwencjonowanie, skatalogowanie i opisanie genomów tych znanych nam gatunków roślin i zwierząt, powinno zająć około dziesięciu lat. Zamierzają to robić etapami. Nasza nowoczesna wiedza o biologii i przyrodzie, jest w dużej mierze owocem dotychczasowego zsekwencjonowania zaledwie kilkunastu tysięcy gatunków, w dużej części drobnoustrojów. Wejście w posiadanie map genomów około półtora miliona gatunków, może wywrzeć na naszą aktualną wiedzę biologiczną wpływ tak wielki niczym tsunami. Niewyobrażalne sekrety biologii zapisane są w genomach milionów znanych oraz nieopisanych jeszcze gatunków, żyjących na naszej planecie. Poznawanie tych tajemnic może nas zbliżyć do bardziej obiektywnej oceny własnego istnienia. Założyciele projektu kładą więc bardzo duży nacisk na tajemnice ukryte w gatunkach (*4):
Ewolucja, koewolucja i ochrona zachodzą ostatecznie na poziomie gatunku, podczas gdy ekologię definiują interakcje między gatunkami. Z tego względu zrozumienie procesów biologicznych oraz ewolucyjnych, takich jak adaptacja, specjacja, przyszłość zagrożonych gatunków, przyczyny wymierania, rola gatunków w funkcjonowaniu ekosystemów czy możliwość przywracania krytycznych dla przetrwania człowieka ekosystemów, wymaga wiedzy na poziomie gatunku.
Earth BioGenom Project ma ogromne szanse poprawić nasze rozumienie biologii i ewolucji. Powinien również skutkować wieloma społecznymi, środowiskowymi oraz ekonomicznymi korzyściami dla ludzkości. Lepsze zrozumienie ewolucyjnych związków między sporą ilością organizmów, może nas przybliżyć do wielu nowych szczegółów, stojących u podstaw procesów ewolucyjnych. Kiedy dokładniej zrozumiemy wzajemne powiązania oraz interakcje w świecie ożywionym, możemy lepiej zaplanować naszą własną przyszłość. Możemy poprawiać jakość rolnictwa, odkrywać nowe biomateriały, usprawniać walkę z epidemiami, poznawać nowe metody leczenia, ograniczać zanieczyszczenia i doskonalić jakość naszego środowiska życia. Możemy naprawiać popełnione wcześniej przez człowieka błędy a zapewne jeszcze więcej, jeśli lepiej zrozumiemy nasze związki z ewolucyjnymi korzeniami. Niemal każda dziedzina wiedzy wraz z jej coraz lepszym zrozumieniem, przynosiła konkretne korzyści dla człowieka. Dzisiaj, coraz więcej do powiedzenia – zarówno pod względem naukowym jak i ekonomicznym – mają nauki przyrodnicze. Nie powinniśmy więc być bardzo zdziwieni, jeśli na tronie królowej nauk zasiądą lada moment genetyka, ewolucjonizm czy biochemia. A może nawet zajmą to miejsce wszystkie razem i wtedy zrozumiemy jak obszerny powinien to być tron. Jeśli tak się stanie, będziemy jedynie musieć odrobinę poskromić nasz pierworodny grzech: pychę antropocentryzmu.
Obserwując osiągnięcia wielu dziedzin biologii w ostatnim półwieczu widać, że coraz dokładniej rozumiemy zasady funkcjonowania życia. Przyglądając się skutkom projektu Human Genome Project, trudno oprzeć się wrażeniu, że coraz lepiej poznajemy przepis na stworzenie życia. Jeśli uda nam się z sukcesem zrealizować Earth BioGenom Project, możemy za jakiś czas wejść w posiadanie receptur na stworzenie ponad półtora miliona innych gatunków. Oczywiście znając jedynie samą mapę genów, nie odtworzymy jeszcze dzisiaj na jej podstawie żywych istot w laboratorium. Do tego potrzebujemy jeszcze sporo czasu. Myślę, że pozostałe dziedziny biologii oraz innych nauk nie będą stały w miejscu, kiedy genetyka rozwija się z taką prędkością. Wcześniej czy później, genomy poszczególnych gatunków, wzbogacone bardzo dużą ilością kolejnych nowych odkryć, będą podstawą receptur na tworzenie żyjących, biologicznych osobników. Earth BioGenom Project jest więc początkiem tworzenia biblioteki nie tylko historii ale również przyszłości naszego życia. W pewnym sensie, przy okazji poznawania naszych korzeni, rozpoczynamy budowę nowej Arki Noego. Nie wiem czy powinna nosić numer 2.0 czy jakiś inny. Numer jest jednak nieistotny. Znacznie ważniejsze jest to, czy zdążymy na nią zaokrętować kompletne przepisy na odtworzenie przynajmniej części znanych istnień. Istotne jest również to, czy pozostawione w nowej arce instrukcje, będą możliwe do odczytania i przekucia w czyny przez jej odkrywców.
Arka kojarzy się z biblijnym potopem. Jednak naszą przyszłość, oprócz wielkiej wody, spotkać może wiele innych zagrożeń. Nowa “arka” z możliwie dużym zestawem przepisów na odtworzenie gatunków, może okazać się przydatna niezależnie od losu, jaki sami zgotujemy sobie i naszej planecie. A robimy w tym kierunku bardzo wiele. Według czerwonej listy IUCN, ponad 28.000 gatunków zagrożonych jest w tym momencie wyginięciem (*5). To aż jedna czwarta wszystkich monitorowanych przez IUCN gatunków. Earth BioGenom Project może więc rzeczywiście pretendować z czasem do roli prawdziwej arki, której nie musimy kojarzyć włącznie z potopem. Zresztą dosłowna interpretacja Biblii zawsze przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Czy na przykład nie myślisz, że jeśli Biblijny Bóg bardzo precyzyjnie zlecił Noemu zbudowanie łodzi o rozmiarach około 150 na 25 metrów (*6), to nie próbował go wprowadzić w błąd? To przecież niecałe 40 arów powierzchni. Jak więc na tak małej przestrzeni zgromadzić po parze (samcu i samicy) spośród wszystkich istot żyjących”? Dla przykładu, dysponujące wieloma gatunkami Wrocławskie ZOO, potrzebuje ponad 30 hektarów dla około tysiąca stu gatunków. ZOO w Berlinie posiada około 1.500 gatunków na powierzchni trzydziestu pięciu hektarów. Noe byłby więc pewnie w stanie upchnąć na swojej wielkiej (jak na tamte czasy) łodzi, jakieś 150 a może 200 gatunków. Nawet jeśli zasugerowane Noemu trzy przegrody arki (dolna, druga i trzecia) były pokładami, Noe mógł uratować przed potopem jakieś 450-600 gatunków. No dobrze, może tysiąc. Zakładam, że Noe nie był wykwintnym zoologiem ani ekologiem. Nie miał więc pojęcia o ilości wszystkich, koniecznych do uratowania gatunków, od których zależał ciąg dalszy tej planety. Jedynie Biblijny Bóg mógł znać ich prawdziwą liczbę. Dlaczego więc zdecydował się ocalić od zagłady jedynie te, które Noe zmieści na swój pokład? Rozumiem, że mógł pominąć wszelkie drobnoustroje, zakładając, że z racji swojej wielkości, załapią się jako pasażerowie na gapę. Jednak próba uratowania wszystkich pozostałych, zakładała jakiś absurdalnie niewielki promil całej kolekcji istnień, niezbędnej do funkcjonowania biosfery. Czy Biblijny Bóg uznał, że całą resztę brakujących po potopie zwierząt stworzy odrobinę później? A może zwyczajnie wiedział, że taka ilość wystarczy na starcie, aby dalej życie samo rozwinęło się w niezbędną bioróżnorodność. Czy w związku z tym Biblijny Bóg był się ewolucjonistą? Dlaczego w kontekście arki nie wspomina o roślinach? Po co w ogóle Bogu potrzebny był taki potopowy symbol? Jakie przesłanie dla człowieka żyjącego w XXI. wieku chciał w nim zawrzeć? Jak dawno temu musiał mieć miejsce biblijny potop, skoro z kilkuset czy może z tysiąca ocalonych na arce gatunków, powstało ich w międzyczasie aż tak wiele?
Kiedy dzisiaj zabieramy się za Earth BioGenom Project, wszelkie wytyczne dotyczącego celu, człowiek wyznacza już sobie sam. W międzyczasie to człowiek stał się bogiem dla wszystkiego co żywe. Celem EBP nie jest więc zemsta za niegodziwość ludzi na ziemi ale naukowa dociekliwość, chęć rozwiązania nękających nas problemów oraz zysk. W poprzednim wielkim projekcie (Human Genom Project), zwrot z amerykańskich inwestycji federalnych, licząc od 2012 roku, szacuje się w proporcjach 141:1. W bardzo krótkim czasie powstała więc zupełnie nowa branża, zatrudniająca ponad 47.000 osób i generująca około biliona dolarów z działalności gospodarczej (*4). Osiągnięcia współczesnej genetyki wywierają wpływ na medycynę, rolnictwo, żywność, ochronę środowiska, energię odnawialną a nawet bezpieczeństwo narodowe. Jeśli tak mocny zastrzyk przedsiębiorczości dało człowiekowi poznanie genomu człowieka i niewielkiej garstki innych gatunków, to co może nas czekać kiedy za kilkanaście lat poznamy wyniki EBP? Choć zapewne w tak szeroko zakrojonych badaniach spalimy znacznie więcej funduszy, niż założono na starcie, to wydaje się, że nawet kilkukrotne przekroczenie planowanego budżetu nie będzie w obliczu potencjalnych zysków żadnym problem. To ciekawe. W dużej mierze z chęci zysku stworzyliśmy cywilizację, która jest na bakier z większością wszystkiego, co choć żywe, nie uczestniczy w ekonomicznej grze. Ale jeśli w przyszłości ktokolwiek lub cokolwiek będzie zmuszone sięgnąć do zasobów nowego rodzaju arki, opartej na fundamentach EBP, to musi wiedzieć, że to również w dużej mierze wynik romansu Homo sapiens z ekonomią. Earth BioGenom Project nie jest jedynie opowiadaniem o nauce czy genetyce. Jest również opowieścią o pieniądzach. Czy gdyby Noe umiał liczyć kasę, miałby szansę wynegocjować większą arkę?
Jeden komentarz
Dzięki za artykuł, obawiam się jednak że autor nie do końca zrozumiał tekst Biblijny.
Noe nie brał 1 gatunku tylko rodzaju zwierząt. To oznacza że wziął przykładowo jedną parę pradawnego/pierwotnego konia z którego pochodzą obecne gatunki zebr, koni, osłów itd…
Rozmiary Arki pozwalały na zebranie wszystkich rodzajów zwierząt uwzględniając że były młode a nie w pełni dorosłe oraz że nie brał ryb i owadów – bo nie było takiej konieczności.