Podczas kontaktów z przedstawicielami różnych firm coraz częściej słychać utyskiwania na kulejącą współpracę między firmami. Po naradzie z moimi szarymi komórkami wyłoniłem trzy główne przyczyny, które moim zdaniem utrudniają współpracę. Pierwsza przyczyna to konstrukcja naszego mózgu. Druga to obowiązujące przez lata zasady ekonomii. Trzecia, równie istotna, to edukacja.
W dobie nadmiaru informacji oraz masowo pojawiających się nowych bodźców nasz mózg nie jest w stanie analizować ich wszystkich z taką samą dokładnością. Według Daniela Golemana, w mózgu należy wyróżnić dwa rodzaje połączeń mózgowych, które kierują naszym zachowaniem. Jednym z nich jest tzw. droga wysoka, która jest związana z racjonalnym myśleniem i ta wymaga świadomego wysiłku i zamiaru. Drugim jest droga niska, która działa z dużo większą szybkością, lecz ze zdecydowanie mniejszym zaangażowaniem świadomości. Prawdopodobnie gdyby nie zdolność naszego mózgu do działania na drodze niskiej, to w konfrontacji z tak przytłaczającą liczbą faktów wymagających dokładnej analizy skończylibyśmy tak jak pierwsze zbyt rozbudowane programy komputerowe – komunikatem “stack overflow”. Ewolucja wypracowała jednak mechanizm drogi niskiej, który umożliwia nam funkcjonowanie w sytuacji nadmiaru bodźców. Sadzę, że dokładnie na tej właśnie drodze zaczyna działać nasz umysł, kiedy w natłoku codziennych obowiązków dowiadujemy się o kolejnych nowych zasadach, które warto wdrożyć w działaniach biznesowych w naszej firmie. Nie będąc więc w stanie zagłębić się w nowe i skomplikowane zagadnienia, pozostawiamy je do oceny drodze niskiej, a ta bazuje zazwyczaj na doświadczeniach przeszłych, nie zaś na rzeczywistej i dogłębnej analizie faktów. Droga niska w tym przypadku odwołuje się najczęściej do ugruntowanych doświadczeń podpowiadających, że podstawą biznesu jest konkurencja, po co więc tracić czas na proces poznawczy odbywający się na drodze wysokiej. Rozkwit gospodarki kapitalistycznej zapoczątkował niepohamowany pęd do sukcesu. Firmy zachłysnęły się ogromnymi szansami na zyski, jednak ekonomia działająca na zasadach konkurencyjności wymagała coraz bardziej drapieżnych mechanizmów gry rynkowej. Firmy podpatrywały tych, którzy odnosili sukcesy i starały się przeszczepiać na własne podwórko sprawdzone modele. Obecnie jednakże zaangażowana współpraca między organizacjami wymaga innego spojrzenia na dotychczasowe zasady ekonomii. Wielu wykształconym menedżerom trudno jest pogodzić się z faktem, że zdobywaną przez lata wiedzę mają poddawać ustawicznej weryfikacji. Tak więc przyswojona gruntownie przez lata wiedza na drodze wysokiej usprawiedliwia nasz mózg w wycieczkach do drogi niskiej. Niechęci do pogłębiania wiedzy o korzyściach ze współpracy nie upatruję wyłącznie we wpojonej nam wiedzy ekonomicznej. Równie ważną rolę odgrywa także wiedza z wielu innych obszarów, którą zdobywaliśmy przez lata. Wychowałem się na Żwirku i Muchomorku, Bolku i Lolku oraz tym podobnych bajkach i pamiętam, że ich bohaterowie, pomimo różnic w podejściu do rozwiązywania problemów, na końcu empatycznie jednoczyli siły, aby odnieść sukces. Tymczasem oglądając sporadycznie bajki współczesne, cieszę się, że nie jestem zdany na ich oglądanie. Jedyne przekazywane w nich wartości to drapieżna walka o byt i wymuszone promowanie wątpliwej oryginalności. Trudno zatem w społeczeństwie poszukiwać współpracy, skoro już od dziecka jesteśmy wychowywani w duchu rywalizacji. Dla budowy świadomości roli współpracy, tak nieodzownej w globalnej gospodarce, najtrudniejszą rzeczą wydaje się być praca nad rozwojem naszego mózgu. Patrząc jednak na szanse zmian w systemie edukacji czy stosowanych zasad ekonomii, które uzależnione są w dużej mierze od polityki, wydaje się, że zmuszanie naszych mózgów do częstszych spacerów po drodze wysokiej może okazać się paradoksalnie najszybszą drogą poprawy sytuacji w tym zakresie. Może więc warto na dobry początek – zamiast przeczesywać Intenet w poszukiwaniu obrazków – obejrzeć historię, jak “Żwirek i Muchomorek pomogli Rusałce” albo lepiej “Jak Żwirek i Muchomorek hodowali poziomki”. Miłego oglądania.