Im bardziej z dekady na dekadę gmatwamy nasze otoczenie społeczno-biznesowe, tym bardziej aktualne wydają mi się wnioski Senge’a zawarte w “piątej dyscyplinie”. Może właśnie dlatego książka miała już tak wiele wydań. Osobiście hołduję tezie, że wraz z komplikacją wzajemnych zależności w danym układzie, musimy się pogodzić z nieprzewidywalnym charakterem wyłaniających się w nim trendów. Zmiana sposobu postrzegania z punktowego na systemowy staje się więc w takiej sytuacji konieczna. Senge sugerując w swojej książce konieczność myślenia systemowego w miejsce myślenia zogniskowanego na wybranym elemencie, prezentuje również konkretne techniki samodoskonalenia organizacji, prowadzące do “organizacji uczącej się”.
W dobie dynamicznego rozwoju modeli i technik biznesowych to niezwykle ważne zadanie jakie stoi przed menedżerami i przywódcami. Autor świadom jest jednak problemu przed jakim stoją firmy. Ludzie zdecydowanie bardziej wolą uczyć się tego co uznają za potrzebne, niż tego, co ktoś inny uzna za niezbędne. Zwraca również uwagę na fakt, że wielu przestarzałych praktyk biznesowych nigdy nie zamieniono na bardziej efektywne, ze względu na ich konflikt z utartymi modelami postępowania. Większość z nas zadowala się standardowym podziałem świata biznesu na finanse, rachunkowość, produkcję, handel czy np. marketing. Jednak coraz częściej granice między tymi obszarami przestają być klarowne. Jeżeli nasz świat chcemy traktować jako całość, nie możemy z jego ogromu wydobyć pojedynczych problemów i uważać że rozwiązując je, uzdrowimy cały system.