Inwestycja w wolność

Inwestycja w wolność
inwestycja-w-wolnosc-featured

Stara mądrość głosi że aby tworzyć rzeczy wielkie, potrzebne są wielki kapitał oraz wielkie firmy. Nie ma w tym nic dziwnego. Trudno przecież kilku osobom zbudować na podwórku dużą elektrownię, rozpocząć wydobycie ropy lub węgla, zbudować w garażu nowoczesny samolot czy uruchomić bank dysponujący liczącym się na rynku kapitałem. Trudno w ten sposób uruchomić również linię produkcyjną dowolnego produktu, który miałby być wytwarzany w sposób masowy. To normalne zasady gry rynkowej, kiedy najwięksi starają się rozwijać jeszcze bardziej, aby realizować inwestycje jeszcze większe. W myśl wielu przesłań ekonomicznych, daje to szansę na coraz powszechniejszy dostęp do coraz lepszych i tańszych produktów. Wszystko byłoby jednak w porządku, gdyby równocześnie spełnione było założenie, że wszelkie aktywności rynkowe podporządkowane są zdrowej konkurencji i za wszystkimi aktami wszystkich wielkich firm, niezależnie od kraju w którym działają, stoją uczciwi ludzie. Ludzie posiadający poczucie odpowiedniej hierarchii wartości życiowych, na górze której nie znajdują się wyłącznie pieniądze, władza lub psychopatyczne ambicje.

Chyba wszystkim z nas wpadają ostatnio w ręce doniesienia o nieuczciwych praktykach niektórych banków, naciąganych przez koncerny farmaceutyczne informacjach o skuteczności części leków, czy o praktykach monopolistycznych niektórych koncernów surowcowych. W wielu przypadkach jest to wyłącznie pozbawiona moralnych skrupułów pogoń za potęgą pieniądza. Co jednak, kiedy oprócz samych pieniędzy w grę wchodzi siła wielkich graczy zmieszana z polityką? A co kiedy na dodatek polityka ta dotyczy krajów o różnym stopniu pojmowania tak zwanej demokracji i wolnego rynku? Wszyscy chcemy wierzyć że demokracja, dając obywatelom zupełnie inne szanse o samostanowieniu, w jakiś magiczny sposób roztacza nad naszym ludzkim spokojem i bezpieczeństwem niewidzialną tarczę ochronną. Chcemy więc do demokratycznego ogródka wolnej ekonomii zapraszać wszystkich, którzy wcześniej znajdowali się za dowolną kurtyną, wierząc na słowo że od tej pory wszystko w ich zachowaniu zmieni się na lepsze. Wszyscy chcemy w to wierzyć. Ja również. Jednak nie zawsze mamy pewność że ludzie ci zmienili swoją mentalność, a nie jedynie pozory lub metody gry.

Jednym z pierwszych kroków w próbie demokratyzacji wielu państw na świecie, zazwyczaj po jakimś przewrocie i nowych wyborach, są liczne wspólne inwestycje, dające stronie pochodzącej z bardziej ugruntowanej demokracji oraz tej transformowanej silny impuls do rozwoju gospodarki. Jednak rzadko w krajach, w których wcześniej panował ustrój totalitarny, jako pierwsi inwestują mali i średni przedsiębiorcy zagraniczni z państw lepiej rozwiniętych. Ci potrzebują zazwyczaj większych dowodów normalizacji i gwarancji gry fair play. Na początku kolejki plasują się więc gracze pierwszoligowi. Olbrzymie koncerny i spółki z udziałem skarbów państw. Wielkość powiązań i zależności kapitałowych stają się więc w dosyć szybkim tempie znaczące. Normalizacja życia w kraju przechodzącym transformację do ustroju bardziej demokratycznego, przenosi się więc bardzo szybko w sferę ekonomii. W tym również nie ma nic dziwnego, bo przecież to właśnie inwestycje mogą postawić wchodzący na nową drogę kraj na nogi. Jednak najwięksi gracze po stronie państw bogatszych, zdający sobie sprawę z szybkich profitów na tak rozwijającym się rynku, nie mają interesu w tym, aby patrzeć na inne wartości transformacji niż wysoki i szybki zysk. Kiedy w rozgrywającym się w takich warunkach biznesie pojawiają się po stronie transformowanej gospodarki gracze sięgający po jakiekolwiek bezprawne lub pozbawione przejrzystości zachowania, to skoncentrowani głównie na szybkich profitach i stojący po drugiej stronie giganci, mogą tego zwyczajnie nie zauważyć lub mogą tego nie chcieć widzieć. Kiedy jednak sieć wzajemnych zależności gospodarczych rozwinie się do znaczących rozmiarów, wcześniejsze ignorowanie takich złych symptomów może stanowić olbrzymią pułapkę ekonomiczną, znacznie wykraczającą rozmiarami poza uczestniczące podmioty. Jakiekolwiek sygnały niejasnych zachowań politycznych, biznesowych czy obywatelskich w tak rozwijających się krajach, powinny być więc błyskawicznie rejestrowane i natychmiast powinny skutkować poważnymi decyzjami o charakterze ekonomicznym. Natychmiast, aby nie doprowadzić do momentu, w którym sieć powiązań ekonomicznych będzie na tyle skomplikowana, że będzie to zbyt trudne lub wręcz niemożliwe.

Wielu z nas śledzi zapewne ostatnio z zapartym tchem losy Ukrainy. Sytuacja zmienia się tam niczym w kalejdoskopie. Na szczęście udało się na razie uniknąć masowego rozlewu krwi. Wierzę że cały konflikt uda się rozwiązać pokojowo, chociaż jaka będzie tego cena dla samej Ukrainy, całej Europy i innych części świata to trudno przewidzieć. Wątpię jednak aby skutki polityczne i gospodarcze tego wydarzenia przestały być widoczne za kilka czy kilkanaście miesięcy. Choć część z nas zdziwiona jest zapewne opieszałością w zdecydowanych reakcjach Unii czy innych światowych mocarstw, to jednak eskalowanie konfliktu na tym etapie czy jakiekolwiek ruchy militarne, byłyby ostatnią rzeczą, której byśmy chcieli. Na zdecydowane reakcje polityczno-ekonomiczne jest chyba jednak za późno. Być może kuriozalnie ekonomia jako główne narzędzie rozwiązywania tego konfliktu, pozwoli go rozstrzygnąć bez zaangażowania sił zbrojnych. Jednak ucierpi na tym po raz kolejny nasza wiara w demokrację, bezpieczeństwo oraz pokój.

Zależności kapitałowe między częścią firm Federacji Rosyjskiej a firmami innych dużych krajów, podobnie jak w przypadku wielu innych transformujących swój ustrój państw, są dzisiaj na tyle rozległe i skomplikowane, że trudno do końca przewidzieć skutki jakichkolwiek restrykcji. Skoro sankcji gospodarczych obawiają się wielkie mocarstwa, część ekonomicznych powiązań nie jest najwyraźniej zbyt prosta i oczywista. Sądząc ze strategii przyjętej przez Moskwę, można nawet przypuszczać że dla sporej części świata mogą one być mocno niekorzystne. Z dnia na dzień dowiadujemy się o coraz to nowych faktach ekonomicznych powiązań części rosyjskich firm i reszty świata. Wczoraj media poinformowały o sprzedaży przez koncern RWE koncesji na poszukiwania ropy i gazu w Polsce, na rzecz oligarchów z Rosji za kwotę ponad pięciu miliardów Euro. Jakiś tydzień temu słyszeliśmy, że latem tego roku Gazprom przejmie w ramach wymiany majątku z firmą BASF, sporą część infrastruktury do dystrybucji gazu. O zasadach postrzegania swobód obywatelskich, demokracji, większej wolności czy uniezależnienia politycznego, wydaje się że decydują dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wyłącznie siły ekonomiczne. Niektórzy komentatorzy sugerują że Rosja może zyskać Krym, jednak w dłuższym czasie działania te wzmocnią Ukrainę. Nie mam pojęcia czy to realny scenariusz. W globalnie połączonej gospodarce, jeżeli o sposobie postrzegania praw człowieka i naszym bezpieczeństwie będzie decydować pozbawiona innych niż finansowe wartości ekonomia, to myślę że na obecnym konflikcie stracą w dłuższej perspektywie wszyscy.

Wszystkim, którym zależy na postępującej demokratyzacji świata powinno więc zależeć, aby w krajach rozpoczynających transformacje ustrojowe stosować wszelkie możliwe środki zapobiegające nawiązywaniu takich ekonomicznych zależności, które dla bezpieczeństwa świata mogą okazać się z czasem toksyczne. Jeżeli oddajemy sporą część decyzyjności w zakresie naszego bezpieczeństwa w ręce ekonomii, to jakiekolwiek objawy chorobowe musimy eliminować już w samym zarodku. Siadając w demokratyczny sposób do ekonomicznego tortu z krajem, który do tej pory nie miał najlepszej reputacji, powinniśmy zdecydowanie patrzeć wszystkim stronom biznesu na ręce, stosując bardzo dotkliwe sankcje finansowe w momencie jakichkolwiek sygnałów łamania zasad gry. To oczywiście może oznaczać bardzo duże koszty, jednak na przestrzeni tysięcy lat, wolność i bezpieczeństwo zawsze wymagały ogromnych wyrzeczeń i ponoszenia kosztów. Pytanie czy potrafimy je odpowiednio rozłożyć w czasie, czy wolimy aby pojawiały się nagle i w sposób nieprzewidywalny.

Poleć innym
LinkedIn
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *